Hefajstos światła: Christopher Boots i jego ręcznie robione lampy

Swoją pracownię prowadzi w Australii od 2011 roku. Dziś pracuje w niej 35 osób, ale nie tak dawno temu Boots zaczynał sam. Po ukończeniu wydziału wzornictwa przemysłowego National School of Design w Prahran (przedmieścia Melbourne) przez pięć lat był pilnym uczniem w firmie Geoffrey’a Mance’a. Tam nauczył się różnych technik związanych z projektowaniem i zdobył pierwsze szlify w branży oświetleniowej. Podstawy miał solidne, a zmysł designerski – nieprzeciętny. Ciągnęło go w stronę ekskluzywnych rozwiązań. Wysmakowane lampy – wiszące, stołowe i kinkiety – najpierw tworzył sam, ale jego prace cieszyły się tak dużym zainteresowaniem, że swoim nazwiskiem szybko zaczął sygnować projekty powstające w studiu zatrudniającym szereg ludzi.

Mitologia i biologia

Tutaj wszystko tworzy się ręcznie, by z dbałością o precyzję wyeksponować użyty do produkcji szlachetny materiał – kwarc. Kryształy kwarcu, mosiądz i miedź to ulubione tworzywa do produkcji lamp, które czasem bywają świetlnymi rzeźbami.

To jeden z powodów, dla których lampy Bootsa powstają w ograniczonej ilości, na zamówienie lub w krótkich seriach. Do współpracy projektant zaprosił specjalistów od ceramiki, dmuchaczy szkła czy kowali, którzy zajmują się miedzią. Dzięki rzemieślnikom wyszukane projekty nie są robione przez fabryczne maszyny. Forma lamp bywa zaskakująca, awangardowa, kształty – inspirowane organicznymi formami, ale jednak geometryczne.

Projektant podkreśla związek z mitologicznym kultem światła sam jest porównywany z Hefajstosem

Lampy nawiązują też do tradycji mitologicznej, wpisując się razem ze swoją nowoczesną technologią w klasyczny wzorzec piękna znany ze starożytności. Projektant podkreśla związek z mitologicznym kultem światła, nadając swoim projektom takie nazwy jak Prometeusz. Sam jest porównywany z Hefajstosem – mitologicznym kowalem, który w dzisiejszych czasach wykuwa nowe formy, tyle że operując światłem.