Przestrzeń, w której żyjemy ma znaczący wpływ na nasz nastrój i samopoczucie. Doskonale wiedzą o tym architekci z pracowni Interiorsy, którzy aranżując wnętrza gabinetu psycho- i muzykoterapii, postawili na doznania sensualne. Inspiracje pierwotną kulturą i muzyką Afryki oraz pejzażem tego egzotycznego kontynentu wyznaczają jej rytm.
Nie od dziś wiadomo, że muzyka łagodzi obyczaje. Nie każdy jednak wie, że ma ona wręcz uzdrawiającą moc. Muzykoterapia, bazująca na leczniczym wpływie dźwięku i muzyki na człowieka, wywiera pozytywny wpływ na psychikę, zmniejsza depresję, lęk, poprawia samoocenę, pomaga również osobom cierpiącym na bezsenność. By przebiegała ona w jak najlepszych warunkach, ważne jest także otoczenie, w którym odbywa się psychoterapia muzyką. Wystrój wnętrz ma bowiem znaczący wpływ na nasz nastrój i samopoczucie, o czym przekonuje nurt aranżacyjny jakim jest design emocjonalny.
– Design emocjonalny uczy nas odbierać przestrzeń, w której funkcjonujemy wszystkimi zmysłami. Nie tylko poprzez wzrok, doceniając jej walory estetyczne, ale też przez dotyk, wyczuwalne pod dłonią faktury, węch – zapach codziennej kawy o poranku, a także smak oraz słuch – mówi arch. Marta Iglewska z pracowni Interiorsy.
Ten ostatni stał się ważnym aspektem projektu wnętrz Gabinetu Psychoterapii, za który odpowiadają architekci z pracowni Interiorsy. To dzięki nim muzyka rozbrzmiewa tu swym radosnym dźwiękiem, nawet gdy wokół panuje cisza. Zanim jednak tak się stało, wnętrza gabinetu musiały przejść gruntowną metamorfozę. Sam budynek powstał w latach 70. ubiegłego wieku, a jego leciwe pomieszczenia wiernie odwzorowywały niekoniecznie modelową stylistykę tego okresu. I choć takie elementy, jak stare drewniane drzwi czy solidna podłoga, także wykonana z drewna, udało się ocalić, to kluczowy problem stanowiła wszechobecna boazeria.
– Ułożona na 5 cm głębokości boazeria nie tylko optycznie zaciemniała wnętrza, ale i fizycznie pomniejszała przestrzeń. Jej usunięcie, choć do prostych nie należało, przyniosło oczekiwane efekty – pomieszczenia stały się jaśniejsze i przestronniejsze, a pod starymi deskami odkryliśmy prawdziwy skarb – dobrze zachowane cegły, których urok postanowiliśmy zachować we wnętrzu – opowiada arch. Radosław Wójcik z pracowni Intriorsy.
W ten sposób przygotowano grunt pod aranżację wnętrz, które na życzenie inwestorki miały być urządzone w duchu etno. Zakochana w kulturze afrykańskiej i malowniczych pejzażach tego egzotycznego kontynentu właścicielka postawiła na zdecydowane, nasycone kolory oraz etniczne motywy. Jednak to architekci z pracowni Interiorsy sprawili, że wszystko tu gra i to dosłownie! Przestrzeń wypełniają bowiem afrykańskie bębny, których echo powtarza starannie skomponowane wyposażenie. Linie melodyczną wyznaczają zaś zdecydowane, nasycone kolory, które nie tylko przyciągają wzrok i pobudzają zmysły, ale też wyznaczają ciągi komunikacyjne, łącząc estetykę z funkcjonalnością.
Już od progu wita nas tu feeria barw i kolorów, które wprowadzają gości w dobry nastrój. Otwarta strefa wejścia wyznaczona bowiem został ciemnym, jakby wypalonym przez gorące słońce, odcieniem koloru czerwonego. Stąd możemy się udać wprost do gabinetów terapeutycznych, które mieszczą się za drzwiami pomalowanymi na różne, choć równie intensywne i pobudzające, kolory. To zabieg świadomy, który ułatwia orientację w układzie pomieszczeń.
Jednak, oczekujących tu na swoją kolejkę pacjentów, zaprasza, zaaranżowana w postaci tradycyjnej kuchni z jadalnią, poczekalnia. Zastępuje ona typowe dla gabinetów zimne, chłodne w odbiorze, wręcz nieprzyjazne recepcje, wprowadzając w ciepły, kameralny, domowy nastrój.
– Urządzenie poczekalni w formie kuchni z jadalnią miało na celu przełamanie stereotypowego myślenia o gabinetach terapeutycznych, a tym samym przezwyciężenie budzącego przez nie w nas strachu przed obcym i nieznanym. Kuchnia to jedna z najbardziej przyjaznych przestrzeni w domu, zawsze tętni życiem. Tu chowa się wszelkie konwenanse i po prostu dobrze się czuje. Tak miało być i w tym przypadku. Chcieliśmy by każdy, kto będzie tu przychodził, mógł poczuć się jak w domu, rozluźnić, wypić kawę czy herbatę. Takie założenie wpisuje się także we wspomniany już design emocjonalny, w którym wnętrza mają za zadanie wzbudzać w nas pozytywne odczucia, chęć powrotu do nich – wyjaśnia arch. Marta Iglewska.
Przestrzeń tę otwiera duży łuk drzwiowy, kolejny zachowany przez architektów relikt przeszłości, który eksponuje zastaną tu cegłę pomalowaną na biało. Stylistycznie odnosi się do niego podłoga wyłożona płytkami lastryko, które obecnie przeżywa swój renesans. Nawiązuje do niej również zabudowa kuchenna, którą wieńczy blat z tym właśnie wzorem. Sama kuchnia urządzona została jednak w wybranej przez inwestorkę konwencji etno. Utrzymana w trzech nasyconych kolorach śmiało przywołuje pustynne, wypalone słońcem krajobrazy. Nie są one jednak użyte przypadkowo, lecz podkreślają zwarty charakter zabudowy meblowej. Ciemny pomarańcz zamyka kuchnię w ramę, jasny wyznacza strefę roboczą, a granat, pozostając w tle, ożywia jej charakter. Odrobinę egzotycznej zieleni wprowadzają dekoracyjne płytki z etnicznym wzorem, zabezpieczające ścianę nad blatem. Całość uzupełnia okrągły stół z kolorowymi krzesłami wokół.
Równie barwna jest toaleta, której przestrzeń zdominowały egzotyczne rośliny i… lemury. Całą uwagę bowiem skupia tu dekoracyjna tapeta rodem z Madagaskaru. Na tym tle wyróżnia się jedynie umywalka w żółtym, słonecznym kolorze, która powiela kolor ze ścian. Pomieszczenie to bowiem doskonale wpisuje się w przyjęty koncept aranżacyjny, gdzie muzyka rozbrzmiewa feerią barw i kolorów. Aż chce się zaśpiewać: „Hakuna Matata!”
Galeria zdjęć
Fot.: Mood Authors;
oprac. na podst.: mat. prasowe Intriorsy