Jak przedstawia się sytuacja według architekt Magdaleny Federowicz-Boule, prezes zarządu Tremend, pracowni znanej z projektów hoteli w Polsce i za granicą?
Restrykcje rządu związane z wybuchem epidemii koronawirusa, wymuszające m.in. zamknięcie hoteli, postawiły ogromne wyzwanie przed branżą związaną z obiektami turystycznymi. Przede wszystkim jednak warto pamiętać o tym, że podróżowanie to pierwotna potrzeba ludzi, która była realizowana od tysięcy lat. Myślę więc, że nawet jeśli granice pozostaną przez dłuższy czas zamknięte, alternatywą dla dotychczasowych dalekich podróży będzie turystyka lokalna. Na ten moment mamy informację o otwarciu hoteli w drugim etapie odmrażania gospodarki. Przewiduje się, że może to nastąpić na początku maja, więc jest nadzieja na powrót do funkcjonowania, choć nie ma wątpliwości, że wiele się zmieni i wciąż będziemy musieli zachowywać czujność i troskę o wspólne bezpieczeństwo.
Nie ma wątpliwości, że wiele się zmieni i wciąż będziemy musieli zachowywać czujność
Jeżeli chodzi o działania Tremend, to nasi inwestorzy w większości nie wycofali się z realizacji projektów. Nadal działamy, a zmiany zaszły tylko w nadzorach – na budowy jeździmy w maseczkach i rękawiczkach, a jeśli to możliwe – prowadzimy je poprzez wideorozmowy. Wizualizacje i koncepcje przebiegają właściwie bez zmian – jedynie konsultacje przeniosły się do internetu. Pracujemy zdalnie, ale mamy już wypracowane rozwiązania, które umożliwiają nam komfortową pracę. Nie bez znaczenia są również nasze wcześniejsze doświadczenia w projektach za granicą – pracowaliśmy dla klientów z Węgier czy Francji, Ukrainy, więc praca na odległość nie jest dla nas nowością.
Reasumując, staramy się zachować spokój i najwyższe standardy pracy, obserwując uważnie sytuację na rynku i zmieniające się potrzeby klientów. Empatia i kreatywne rozwiązywanie problemów to teraz priorytet i sposób na odnalezienie się w nowej rzeczywistości. Staramy się we wszystkim szukać pozytywów… Mniej czasu spędzamy w podróżach, a koordynacje budów w Krakowie czy na Ukrainie, zamiast zabrać nam jeden lub dwa dni, zajmują kilka godzin…
Oczywiście brakuje nam kontaktu bezpośredniego z klientami i naszym zespołem. Wiemy też, że sytuacja jest trudna a dla nas kryzys może nadejść za kilka miesięcy. Nadal jednak jesteśmy pełni optymizmu. Kolejnym – bardzo ważnym plusem jest też to, że mniej jeżdżę samochodem, mniej kupuję – to dobre dla środowiska, bo nasza planeta może wreszcie odpocząć.
Fot.: Tremend