Festiwal Gdynia Design Days 2019 właśnie się zakończył. Mieliśmy okazję zobaczyć wystawę główną festiwalu ME/WE, czyli JA/MY. To poruszająca wędrówka po problemach współczesności i zakamarkach różnych dyscyplin, poniekąd sterujących naszym życiem.
POLARYZACJA, hasło przewodnie tegorocznej edycji festiwalu, rozbrzmiało również na wystawie głównej, zorganizowanej pod kuratelą Izabeli Bołoz. Jak sama mówi: – Obiekty prezentowane na wystawie nie są odpowiedzią na pytanie, czy „ja” i „my” muszą stać w opozycji, czy mogą istnieć obok siebie. Pokażą raczej, co się dzieje, gdy szala przechyla się w jedną stronę, ale też co może zyskać „ja”, kiedy przypomni sobie o „my”. Wystawa zachęca do zastanowienia się nad tym, gdzie leży nasze poczucie szczęścia i zadowolenia z życia – w jakim stopniu można je przeżyć samemu, a jakiej mocy nabiera, gdy jest współdzielone.
Analizując wystawę, można pokusić się i o inne interpretacje. Jest ona czymś więcej niż tylko myśleniem opozycjami. Obok kolejnych eksponatów nie można przejść obojętnie, bo sprawiają, że wychodzimy poza przysłowiową strefę komfortu. Dlaczego? Bo każdy z nich obnaża problemy współczesności. A że to właśnie w niej żyjemy, są to nasze problemy, których rozwiązanie wcale nie jest proste.
W kolejnych prezentowanych projektach widzimy zatem problemy, zagadnienia, kwestie dotykające naszego życia: tego najbliższego, gdzie jest miejsce na „ja”, i tego w szerszej perspektywie, które dotyczy już egzystencji w społeczności, społeczeństwa, a nawet ludzi w skali globalnej („my”). Nawiązania do sygnalizowanych problemów pojawiają się albo in expressis verbis, bo część projektów pokazuje problem dość dosadnie (np. gdy bezdomność zestawiona zostaje z mową nienawiści w sieci), albo jest odpowiedzią na konkretną kwestię, której na pierwszy rzut oka nie widać, o której na co dzień nie myślimy i z którą nie mamy styczności.
W oku technologii
Co wobec tego czeka nas na wystawie? Przede wszystkim życie, tyle że ukazane w krzywym zwierciadle. Niekiedy pełnym technologii, która ma działać w służbie odnawiania kontaktu: zarówno ze społecznością lokalną (KAS&CO-wonen – osiedle budujące więzi, WhatsApp Neighbourhood Watch – inicjatywa mająca na celu zwiększenie bezpieczeństwa w okolicy, Social Balconies – projekt modułowej struktury złożonej z mostków i schodów, tworzących wspólne ciągi komunikacyjne między mieszkaniami, co ma sprzyjać nawiązywaniu sąsiedzkich interakcji, czy Kooperatywa grochowska – inicjatywa zrzeszająca ludzi, którzy pragną jeść zdrowiej i lepiej, a przy okazji zawiązują przyjaźnie; seniorami (tu wspomnieć należy choćby projekt TIM – grę, w którą można grać z dziadkami mimo odległości, pośpiechu i przepaści technologicznej), jak i uczyć najmłodszych nowych dróg komunikowania się – za pomocą telefonu-maskotki Talkie, ograniczającej bodźce.
Studium empatii
Do czego jeszcze nawiązuje wystawa? Kolejnym zagadnieniem, które bierze w obroty, jest empatia. I niestety jest to jazda bez trzymanki, bo w dzisiejszym świecie cierpimy raczej na jej brak, niż nadmiar. Czeka więc na nas Robot pocieszyciel – The End of Life Care Machine, towarzysz człowieka w chwili śmierci, który „pogłaszcze po ramieniu, pożegna miłymi słowami, by ostatecznie wyświetlić napis o tym, że wykrył koniec życia”, a także Hawkeye – projekt, w którym można zostać wolontariuszem i otrzymać zestaw mierników do kontrolowania sprawności chorego na demencję w różnych obszarach: sposobu odżywiania, samopoczucia, regularności przyjmowania leków, postępu choroby, a następnie otrzymać raport nt. ww. parametrów, które ustawialiśmy na czterostopniowej skali.
Idąc dalej, organizatorzy przygotowali coś równie mocnego: projekt Homeless Reading Tweets – czyli film pokazujący bezdomnych czytających niewybredne komentarze na swój temat – będący swoistą trawestacją programu Jimmiego Kimmela, w którym to celebryci czytają tweety na swój temat. Różnica? Tu wcale nie jest tak zabawnie.
Niewidzialne problemy, których oddech czujemy na karku
Inne eksponaty nie podejmują problemów wprost… choć te podczas wystawy stają się niemal namacalne. Jest tak z butelką, trzymaną przez robotyczne ramię (Baby Feeder), co ma oszczędzać czas rodziców, jaki poświęcają zwykle karmieniu. Jednak widząc robota, a nie matkę, odczuwa się niepokój, a praktycyzm rozwiązania szybko zostaje przesłonięty refleksją, gdzie właściwie znajduje się rodzic i co takiego robi, że nie może sam spełnić podstawowej potrzeby własnego dziecka? Czy opiekunowi coś się stało? A może cierpi na inne choroby naszych czasów (np. pracoholizm, prezentyzm w pracy)?
Tak samo jest z pluszowym wielorybem z projektu #akkt, który ma zwrócić uwagę na problem zanieczyszczenia środowiska oceanicznego i swoją postacią pragnie zaangażować media społecznościowe do nagłośnienia problemu.
Jak jeszcze wpływają na nas technologie? Ograniczenie komunikacji do wyświetlacza własnego smartfona skutkuje tym, że mamy coraz większy problem z rozmową twarzą w twarz. Stąd projekty Ublock – czyli opowieść za pomocą obrazów, która ma stymulować dyskusję oraz Conversation Menus, które w przystawce, daniu głównym i deserze serwują nam tematy do rozmów i to na tematy niebylejakie: o miłości, śmierci, czy utopii.
Wystawa pokazująca całe spektrum problematyki współczesnego świata stanowi aktualne odbicie kondycji człowieczeństwa. Czy jednak na pewno do umierania i karmienia potrzebujemy robotów? Czy musimy sztucznie kreować interakcje, zarówno te sąsiedzkie, jak i prowadzone face-to-face? Nie da się ukryć, że testu na empatię chyba nie zdaliśmy i wiele jest w tej kwestii do poprawy, bo JA/MY wystawia nam – jako jednostkom, ludziom, członkom społeczności i świata – po prostu nie najlepszą cenzurkę.
Fot.: Przemysław Dopierała/MAGAZIF