Właścicielki Studia Pazdyka-Cisowska tworzą zgrany duet, otwarty na dialog z przyszłymi użytkownikami projektowanych przestrzeni. Jak same mówią, ich estetyka to połączenie sztuki użytkowej i wyrafinowania. Jak powstają ich projekty?
Zaprosiliśmy Panie do rozmowy o wieloletniej przyjaźni, wyzwaniach i najnowszych projektach. Zanim jednak o tym porozmawiamy – ciekawi nas, jak długą drogę Panie przeszły, zanim ostatecznie zdefiniowały Panie swoją ścieżkę rozwoju zawodowego?
Sztuka była obecna w naszym życiu od najmłodszych lat. Obie brałyśmy udział w zajęciach pozalekcyjnych, kółkach plastycznych, kursach czy plenerach malarskich. W związku z tym poznawałyśmy inspirujących ludzi. Sztuka zawsze przeplatała się z pragmatycznym podejściem do niej. Dlatego wybór kierunku studiów – architektury wnętrz – nie był trudny.
Od zawsze miałyśmy świadomość, że funkcjonalność jest równie ważna, co estetyka, że czasem trzeba pójść na kompromis. Nigdy nie miałyśmy wyobrażeń, że projektowana przestrzeń ma być po prostu ładna. Ma być ładna i przede wszystkim funkcjonalna.
Czym zajmowały się Panie w czasie studiów na Akademii Sztuk Pięknych we Wrocławiu? Jakie wówczas posiadały Panie wzorce i w jaki sposób te upodobania ewoluowały z czasem?
Podczas studiów rozwijałyśmy wiedzę i kreatywność pod okiem profesorów. Atmosferę na Akademii cechowała otwartość na wymianę doświadczeń z różnych dziedzin. Śledziłyśmy światowe trendy, regularnie odwiedzałyśmy targi, przede wszystkim w Mediolanie, ale także nasze rodzime – np. Łódź Design.
Inspirującymi kobietami w świecie designu są dla nas już od dawna Paola Navone i Patricia Urquiola. Dla Marty punktem zwrotnym był Erasmus w Holandii, który przeniósł zainteresowania z designu włoskiego na bardziej użytkowy – holenderski.
Dlaczego zdecydowały się Panie na pracę w tandemie? W jaki sposób ta decyzja wpływa na pracę?
Poznałyśmy się na studiach. Dyplomu broniłyśmy w jednej pracowni, tego samego dnia. Świętując wspólnie obronę, nie wiedziałyśmy jeszcze o tym, że w przyszłości będziemy tak blisko ze sobą współpracować. Obie znalazłyśmy pracę w biurach projektowych, w których zdobywałyśmy cenne doświadczenia.
Podobne zainteresowania, otwartość i luźne dyskusje przerodziły się w końcu we wspólną chęć działania. W duecie mobilizacja pracy i możliwość kreacji jest dużo bardziej efektywna. Zaczęłyśmy od kreacji naszej marki (zaprojektowania logo, strony internetowej), która sprawiła nam dużą frajdę, co utwierdziło nas w przekonaniu, że warto działać razem. Kolejnym krokiem był wynajem lokalu na biuro. Od samego początku posiadanie wspólnej przestrzeni do pracy było ważnym elementem. W biurze odwiedzają nas znajomi związani z designem, fotografią… jest to bardzo inspirujące i bardzo sobie to cenimy. Praca w zespole wiąże się z większą ilością pomysłów, ich weryfikacją i większym doświadczeniem. Dużym plusem jest też poczucie bezpieczeństwa i wzajemnego oparcia. Różnice charakterów są raczej atutem, gdyż zazębiają się w prowadzeniu firmy i projektowaniu. Prowokują do dyskusji: nie zawsze łatwych, ale traktujemy je jako burze mózgów, a one przynoszą dobre efekty. Prywatnie się przyjaźnimy, mamy wspólnych znajomych, spędzamy razem wakacje.
Wszystko to, czego do tej pory się dowiedzieliśmy, rysuje się jako praca marzeń! Jeśli Paniom współpracuje się ze sobą tak dobrze, to zapewne zyskują na tym również klienci. Proszę powiedzieć, w jaki sposób przebiegają rozmowy z potencjalnymi klientami?
Rozmowa z potencjalnym klientem rozpoczyna się od poznania jego potrzeb, wymagań i zakresu projektowego, próby znalezienia wspólnego języka, przedstawienia naszej pracowni, tego jak działamy i jakie korzyści płyną ze współpracy. Po tym etapie przeprowadzamy rozmowy dotyczące poznania przyszłego użytkownika, jego zainteresowań i preferencji. Następnie przygotowujemy ankietę-brief.
Zawsze dążymy do tego, aby zastane wnętrze było skrojone na miarę użytkownika. Brief wypełniony przez klienta pomaga nam to osiągnąć. To bardzo ważny etap naszego procesu projektowego. Im lepiej poznamy klienta, tym łatwiej jest nam sprostać jego oczekiwaniom.
Skąd klienci zasięgają informacji o Studiu? Trafiają do Pań z polecenia? Czy mają Panie stałych klientów?
Klienci trafiają do nas głównie z polecenia. Mamy kilku stałych klientów, z którymi współpraca jest bardzo przyjemna, ponieważ zaufanie i znajomość ułatwia współpracę.
My także mamy kontakt z firmami i dostawcami, z którymi współpracujemy na stałe. Szanujemy i doceniamy ich wiedzę. Świadomość, że możemy poradzić się specjalistów, szczególnie gdy wymyślimy niestandardowe rozwiązania, daje nam większą swobodę w kreowaniu i realizacji indywidualnych projektów.
Czy obecnie obserwują Panie wzrost zainteresowania świadczonymi przez siebie usługami?
Obserwujemy stopniowy wzrost zainteresowania usługami oferowanymi przez architekta wnętrz. Ludzie mają coraz mniej czasu i coraz większą świadomość, że taka współpraca owocuje dużo lepszym efektem finalnym, a często i finansowym. Z naszych usług korzystają zarówno prywatni inwestorzy, jak i deweloperzy czy firmy/osoby prowadzące biznes usługowy.
Czy mogłyby Panie przedstawić jedną z sytuacji, która była dla Pań wyzwaniem, zapadła Paniom w pamięci, projekt był niekonwencjonalny lub w procesie zdarzył się niespodziewany zwrot, który zmienił efekt końcowy Pań pracy?
Sytuacją, która była dla nas ciekawym wyzwaniem i cennym doświadczeniem, była realizacja projektu mieszkania w krakowskim Browarze Lubicz. Inwestorzy mieszkają w Szwajcarii, inwestycja znajdowała się w Krakowie, a nasza pracownia jest we Wrocławiu. Co więcej, docelowy odbiorca nie był znany, ponieważ jest to mieszkanie na wynajem. Miałyśmy pełen nadzór nad realizacją. Wymagało to dużego zaufania ze strony inwestorów, którzy wtedy nas jeszcze nie znali. Precyzyjnie określone sugestie i cele, czyli dobrze wypełniony brief, zaowocowały efektem, z którego wszyscy byliśmy zadowoleni. Projekt i proces realizacji wiązał się z częstymi wizytami w Krakowie, rozmowami z inwestorami przez WhatsApp i Skype. Był to bardzo ekscytujący proces – zupełna dla nas nowość. Kontakt mamy do dzisiaj, możliwe, że będziemy współpracować przy kolejnych wnętrzach, już niekoniecznie w Polsce.
Co jest dla Pań najlepszą motywacją do pracy?
Pozytywny odbiór efektu końcowego i zadowolenie, przede wszystkim użytkownika zaprojektowanego wnętrza, jest dla nas najlepszą motywacją do dalszego projektowania.
Ogromnym komplementem dla nas jest zawsze polecanie, rekomendowanie naszej pracowni przez naszych klientów.
Chętnie przyjmujemy wszelkie uwagi i sugestie. Nie wszystko da się przewidzieć podczas procesu projektowego, dlatego po każdej realizacji projektu jesteśmy bogatsze o nową wiedzę.
Nie pozostaje nam nic innego, jak tylko życzyć obopólnego zadowolenia z podejmowanych projektów oraz coraz więcej pozytywnych rekomendacji!
Bardzo dziękujemy za rozmowę.
Fot.: Sylwia Mucha za zgodą studia Pazdyka-Cisowska