Czy kiedykolwiek zastanawialiście się, co kryje się za murami starej, zniszczonej fabryki, którą codziennie mijacie? Zdarzyło Wam się zajrzeć w okna opuszczonych kamienic? Ja poznałam ludzi, którzy mają na tym punkcie kompletnego świra. Ich odkrycia wyciągają na światło dzienne świadectwa czasów, które dawno przeminęły, czegoś, co z jednej strony fascynuje, z drugiej wzbudza strach – ogromne konstrukcje, które nie są żywe, ale martwe też nie… Pięcioosobowa ekipa Urban Explorers Łódź uświadomiła mi, że żyję w mieście pełnym tajemnic i magii. Poznajcie trzech z nich.
Jesteście miejskimi odkrywcami. Na czym to dokładnie polega i skąd w ogóle taka zajawka?
Radek: Zaczynając zwiedzać budynki w ten sposób nawet nie znałem pojęcia „Urban exploring”. Na pewnej grupie o Łodzi zobaczyłem dużą ilość zakątków naszego miasta, które pozostawały niewidocznie dla moich oczu lub po prostu nie wiedziałem o ich istnieniu. Zacząłem uwieczniać je na zdjęciach, a wrodzona ciekawość zapędziła mnie do pierwszych opuszczonych fabryk.
Kamil: W skrócie i z lekkim przekąsem, można powiedzieć, że jesteśmy ekipą, która wchodzi i eksploruje miejsca przez innych uważane za nieciekawe, opuszczone ruiny, bądź miejsca po prostu niedostępne. Chcemy poznać i uwiecznić na zdjęciach to, co niestety w niedalekiej przyszłości może zniknąć z krajobrazu Łodzi, bądź też innych miejscowości. Moja zajawka na takie akcje pojawiła się dosyć dawno, razem ze znajomymi zaliczyłem parę takich wypadów, ale nigdy nie przerodziło się to w nic poważniejszego. Dopiero odkąd bardziej zacząłem interesować się swoim miastem, uświadomiłem sobie, że w Łodzi takich miejsc do zwiedzenia jest mnóstwo. Ostatecznym impulsem było poznanie Radka i Tomka. Wtedy zacząłem trochę „poważniejszą” zabawę w exploring.
Odkrywając miasto w taki sposób można odkryć coś w sobie? Czy te wizyty zmieniają Wasze spojrzenie na świat, ludzi? W sumie żyjecie momentami na zupełnie innym poziomie rzeczywistości. Większość ludzi tego świata nie widzi…
Tomek: W sobie można odkryć wrażliwość na otaczającą nas codzienność, coś na co większość ludzi nie zwraca uwagi. Dla jednych jest to tylko opuszczony budynek, dla nas miejsce do odkrycia i zbadania jego historii. Chwila zapomnienia i cofnięcie się do czasów świetności danego obiektu, zobaczenie go oczyma wyobraźni.
Jakie emocje towarzyszą Wam podczas wędrówek po tych ruinach?
Tomek: Emocje są różne w zależności od miejsca. Czasem nostalgia i smutek spowodowany tym, że jakaś część historii odchodzi w zapomnienie, czasem radość i euforia spowodowana tym, że udało się znaleźć coś ciekawego lub wejść tam, gdzie teoretycznie się nie da.
Znacie kogoś, kto uważa taką formę spędzania czasu za całkowicie abstrakcyjną?
Kamil: Osobiście nikogo takiego nie znam. O wiele częściej spotykam się z zainteresowaniem. Znajomi zadają mi sporo pytań, proszą abym ich gdzieś zabrał, pokazał jakieś fajne miejsce. Wiedzą, że mogę pokazać im budynki, których sami pewnie by nie znaleźli, bo nie interesują się tak bardzo fabryczną historią naszego miasta.
Radek: Moi znajomi są totalnie zaskoczeni tym co robię razem z członkami ekipy i zewsząd słyszę pytania – czy to bezpieczne? Czy można z wami? To miłe. Sporadycznie zdarzają się sytuacje, że idę sam lub z jednym z chłopaków, i wtedy faktycznie jest możliwość zabrania kogoś. Natomiast kiedy idziemy całą ekipą takiej możliwości już nie ma, większa grupa za bardzo zwraca na siebie uwagę. Poza tym pozostaje pewne ryzyko. My jesteśmy dorośli i odpowiadamy za siebie, nie chcielibyśmy sytuacji, kiedy ktoś miałby do nas jakieś pretensje na zasadzie „Gdzieś ty nas wziął!”.
Gdyby ktoś pokazał Wam zdjęcia, które sami zrobiliście, potraflibyście bezbłędnie wskazać lokalizację?
Tomek: Myślę, że nie stanowiło by to problemu, do każdego miejsca podchodzimy z pasją, a nie tylko na zasadzie wejść i wyjść.
Kamil: Ja raczej tak. Ogólnie mówiąc, mam lekkiego świra na punkcie Łodzi, oglądam mnóstwo zdjęć, uczę się ich na pamięć, zbieram archiwalne fotografie miasta. Do naszych zdjęć przykładam równie dużą uwagę, np. porównuję, co w danym miejscu zmieniło się przez parę miesięcy.
Zawsze chodzi o nieodkryte miejsca czy czasem pojawia się w Was pragnienie znalezienia Świętego Graala?
Tomek: Generalnie nie chodzi tylko o budynki opuszczone, interesują nas wszystkie miejsca niedostępne na co dzień. Pragnienie odkrycia czegoś, czego jeszcze nikt przed nami nie odkrył jest zawsze.
Która przestrzeń podobała Wam się do tej pory najbardziej?
Tomek: Nie da się tego jednoznacznie określić, każde miejsce na swój sposób – jak my to mówimy – ma moc. Myślę jednak, że te najlepsze jeszcze przed nami.
Spotkaliście na swojej drodze innych miejskich odkrywców?
Tomek: W miejscach, które są łatwo dostępne czasem się kogoś spotka. Jednak w tych najciekawszych wolimy być sami.
Kamil: Poznałem parę takich osób z Łodzi i nie tylko. To bardzo fajni, otwarci ludzie. Obserwuję także tematyczne strony w internecie i oglądam znaleziska osób z zagranicy. Bawi się w to naprawdę mnóstwo osób.
W wielu miejscach pewnie ktoś pomieszkuje, jak reagują na Was ludzie? Moglibyście podzielić się z nami jakąś historią, którą szczególnie zapamiętaliście?
Radek: Ja miałem ostatnio ciekawą sytuację. Gdy wszedłem do opuszczonej kamienicy na progu spotkałem dzikiego lokatora, który z racji dobrego stanu pomieszczeń urządził sobie przytulne gniazdko. Był zachwycony, że to ja a nie policja. Chwilę pogadaliśmy, opowiedział mi swoją historię. Zrobiłem zdjęcia, pożegnałem się i życzyłem mu powodzenia w życiowej walce.
Wierzycie w przesądy – jakiś czarny kot, piątek 13, mroczna historia o danym miejscu? Czy rzeczy tego typu byłby Was w stanie zatrzymać przed wejściem na teren ruiny?
Tomek: Myślę, że wręcz przeciwnie, wszelkiego rodzaju historie przyciągają jeszcze bardziej. Im większa adrenalina tym przyjemniej coś odwiedzać.
Kamil: Nie wierzę w żadne przesądy, nie robią na mnie wrażenia także mroczne historie dotyczące danego miejsca. Jedyne co mogłoby mnie powstrzymać przed wejściem do budynku, to jego bardzo zły stan techniczny. Byliśmy już w paru miejscach, gdzie adrenalina lekko rosła, schody czy stropy były w opłakanym stanie, ale daliśmy radę. Jednak nie warto ryzykować kalectwem, czasem trzeba znać umiar.
Właśnie miałam zapytać czy nie boicie się, że coś może Wam się stać. Większość tych miejsc faktycznie jest w opłakanym stanie. To niebezpieczna pasja.
Tomek: Staramy się wszystko robić zachowując zdrowy rozsądek i rozwagę. Na razie wypady obywały się bez większych kontuzji. Jesteśmy dorośli, mamy rodziny i każdy z nas chce wrócić do domu. Czasem nie warto ryzykować by ustrzelić jedno lepsze zdjęcie.
Jest jakieś miejsce, które chcielibyście odwiedzić?
Tomek: Takich miejsc jest wiele, jedne już odwiedziliśmy, kolejne przed nami. Na tę chwilę skupiamy się na Łodzi i okolicach, choć były już wyprawy do Warszawy czy Gdańska. Myślę, że w przyszłym roku wybierzemy się gdzieś za granicę, ale to na razie tylko plany.
Kamil: Jest parę takich miejsc w Łodzi. Na szczęście wszystko wskazuje na to, że niedługo uda nam się do nich wejść i to moje małe „marzenie” się spełni.
Radek: Ja mam parę takich miejsc w Łodzi, które mijam i oczyma wyobraźni widzę się tam. Ciągle działamy i myślę, że jeszcze wiele przed nami.
Słyszeliście o Buzłudży, opuszczonej świątyni komunizmu w Bułgarii? Czy byłoby to dla Was atrakcyjne miejsce?
UEŁ: Jak byśmy to określili – jest moc i z chęcią byśmy to miejsce odwiedzili, jednak na tę chwilę raczej nie jest to osiągalne.
Jakie rady dalibyście osobom, które zdecydują się odkrywać miasto w taki sposób?
UEŁ: Na pewno, żeby uważali na siebie i nie próbowali przesadzać. Jak już znajdą coś ciekawego, to niech nie niszczą i nie zabierają ze sobą, niech dadzą też zobaczyć innym.
Urban Explorers Łódź kochają wyzwania. Jakie macie plany na przyszłość?
Radek: Moje najbliższe plany na które oczywiście będę chciał namówić chłopaków to elektrownia w Żarowcu i Dolny Śląsk pełny kompleksów powojennych. No i rewizyta w stolicy, w której takich miejsc jest masa.
UEŁ: Zwiedzić te miejsca w Łodzi, w których nie był nikt albo była wąska grupa. Robić coraz lepsze zdjęcia i poznawać coraz więcej. Generalnie taki poklask to dla nas delikatny szok, bo fanpage powstał głównie dla naszych znajomych, którzy chcieli zobaczyć, co robimy. Z tego miejsca pozdrawiamy naszych obserwatorów. Niedługo wiele ciekawych galerii.
Radek – absolutny maniak Łodzi, fotograf-amator. Człowiek pozytywnie zakręcony.
Kamil – miłośnik Łodzi, fotograf-amator, producent hip hopowy.
Tomek – miłośnik Łodzi, fotograf-amator.