Najpierw popularność zdobył co-working, czyli przestrzeń dzielona do pracy, a niedawno modny robi się co-living, czyli idea mieszkaniowa, metoda życia, sposób aranżacji przestrzeni mieszkalnej oparty na dzieleniu się z innymi. Coś skrojonego idealnie na obecne czasy i dopasowane do stylu bycia millenialsów. Na czym polega co-living?
Co-living, czyli co?
Co-living czy też coliving to połączenie przedrostka „co-” od common, czyli po angielsku wspólny i słowa „living”, czyli życie, mieszkanie. Dosłownie zatem tłumaczyłoby się to jako wspólne mieszkanie. Ujmując to jako ogólnie ideę, chodzi o metodę życia opartą na dzieleniu się z innymi tym, czym się da. Przekładając to na realia codzienności – nie potrzebujesz mieć własnej suszarki, zmywarki, pralki itp. Te rzeczy możesz dzielić z innymi, bo używasz ich sporadycznie lub nie są przedmiotami osobistymi. Podobnie sprawa ma się z przestrzeniami wspólnymi, jak siłownia, basen, biblioteka. Nie trzeba mieć własnego domu z tymi wszystkimi udogodnieniami, można się nimi dzielić w ramach wspólnej części mieszkalnej. Co-living zyskał na popularności na fali innych usług współdzielonych np. co-workingu, dzielenia aut (car sharing), rowerów (systemy rowerów miejskich), muzyki, filmów, seriali (serwisy jak Netflix czy Spotify).
Realizacja idei co-livingu w przestrzeni mieszkalnej opiera się na zamiarze podniesienia jakości życia mieszkańców przy jednoczesnym obniżeniu kosztów. Jest to możliwe poprzez wprowadzenie przestrzeni wspólnych, które są dzielone, oraz zachowaniu prywatności w tych aspektach, w których jest to niezbędne.
To metoda życia oparta na dzieleniu się z innymi tym, czym się da
Prywatne vs wspólne
Co pozostaje prywatne? Oczywiście sypialnia i łazienka, a także przestrzeń do przechowywania ubrań i rzeczy osobistych. Dzielona zaś może być kuchnia, salon ze strefą rozrywki, jadalnia, siłownia, ogród, biblioteka, basen etc. Wszystkie te przestrzenie, w których bez problemu spotykać może się kilka czy kilkanaście osób, by korzystać z udogodnień. Właśnie tak wyglądają budynki oparte na idei co-livingu w Polsce i na świecie – mieszkańcy mają swoje sypialnie i łazienki, a reszta jest wspólna. Ponadto musi być ktoś zarządzający całością, kto pilnuje porządku, odpowiedzialny jest za sprzątanie części wspólnej i wszelkie naprawy, a do tego może aktywizować społeczność mieszkalną poprzez proponowanie wspólnych aktywności i spotkań w części dzielonej. W co-livingu zarządca jest kimś więcej niż przysłowiową złotą rączką – to osoba dbająca także o życie społeczne mieszkańców.
Co-living w Polsce
Domy co-livingowe, jak można już wywnioskować z opisu powyżej, są takimi akademikami o wysokim standardzie, z tym że niekoniecznie tylko studenci mogą w nich zamieszkiwać, choć obecnie to właśnie oni pozostają główną grupą docelową takich inwestycji. Co-living w Polsce realizowane jest przez BaseCamp Student, który zbudował akademiki – Łódź jest jednym z miejsc ich lokalizacji – o wysokim standardzie z dobrze wyposażoną i rozwiniętą częścią wspólną oraz dopasowaną do potrzeb studentów częścią prywatną oferowaną w różnych metrażach. W takich akademikach wspólne są kuchnia, jadalnia, pralnia, miejsca relaksu, a także ogród i parking dla rowerów. Mieszkania prywatne z sypialnią i łazienką są na wynajem. Nad wszystkim czuwa zarządca.
Więcej o akademikach w Łodzi opartych na idei co-livingu przeczytasz tutaj.
Lepsza opcja niż kupno czy wynajem mieszkania
Mieszkania w budynku co-livingowym są wynajmowane, nie można nabyć ich na własność. W związku z tym, iż część przestrzeni jest wspólna, koszty wynajmu przestrzeni prywatnej są atrakcyjniejsze niż najem samodzielnego mieszkania, zwłaszcza w centrum miast. To także lepszy pomysł niż wiązanie się na lata z jednym miejscem poprzez zakup nieruchomości. Co-living daje możliwość pomieszkania w danym miejscu, skorzystania z atrakcji życie miejskiego, a później ewentualnej zmiany lokalizacji na inną poprzez zwykłe wypowiedzenie umowy najmu. Takie życie bez zobowiązań mieszkaniowych, za to z zostawieniem sobie furtki na zmianę miejsca zamieszkania, jest bardzo pożądane w pokoleniu millenialsów, które nie lubi się wiązać z jednym miejscem, brać kredytów hipotecznych na 30 lat, wić gdzieś gniazda z mnóstwem przedmiotów, mebli itp. Millenialsi to pokolenie nomadów, które lubi być ciągle w ruchu i jest otwarte na zmiany.
Samodzielnie, ale nie samotnie
Co-living pozwala millenialsom zachować prywatność za niższe ceny niż wynajem całego mieszkania, a do tego zapewnia dostęp do atrakcyjnych części wspólnych. Statystyczny przedstawiciel tego pokolenia uwielbia oddawać się takim różnym miejskim aktywnościom, bo nie cierpi nudy. To wielkomiejski człowiek, który zawsze musi coś robić i który lubi towarzystwo. W co-livingu może się integrować z innymi mieszkańcami we wspólnych przestrzeniach. Nie czuje się samotnie, ale ma też swoje miejsce pozwalające mu na prywatność. Może poznać nowe osoby, co jest szczególnie ważne, jeśli dopiero przeniósł się do danego miasta na studia i nie ma tu przyjaciół.
Tanio w centrum miasta
Jeśli już jesteśmy przy wielkomiejskich aspiracjach – bez skorzystania z co-livingu mało którego millenialsa na dorobku czy studenta byłoby stać na wynajem mieszkania w centrum miast. Dzięki akademikom czy domom co-livingowym mogą mieszkać blisko pracy lub uczelni oraz centrum rozrywkowego miasta, co pozwala im poruszać się bez samochodu. Wystarczy rower lub spacer, by dotrzeć w większość ważnych miejsc w danym mieście.
Dobry start w dorosłość
Co-living jest szczególnie atrakcyjny dla ludzi młodych, studentów lub świeżo upieczonych absolwentów, którzy jeszcze nie do końca widzą, gdzie chcieliby osiąść na stale. Mieszkanie w takiej przestrzeni to świetny start w dorosłość – nauka samodzielnego życia, poznawanie nowych ludzi, korzystanie z tego, co centrum dużego miasta ma najlepsze do zaoferowania za adekwatną na kieszeń młodego człowieka cenę i przy zachowaniu niezbędnej dozy prywatności.
Fot.: Foster + Partners, Bo-Daa, Sou Fujimoto, Ministry of Design,
oprac. na podst.: mat. prasowe BaseCamp Student