W tym szaleństwie jest metoda: wnętrza w „The Limits of Control” Jarmuscha
Szkicowy zarys fabuły zapowiada dość konwencjonalną historię: płatny zabójca otrzymuje zlecenie i wyrusza w podróż do Hiszpanii, gdzie kolejne osoby przekazują mu szczegóły dotyczące zadania. Ale Jarmusch wykorzystuje schemat fabularny filmu sensacyjnego, aby na tym stelażu zbudować zupełnie inną opowieść ‒ trochę kino drogi, a trochę żartobliwy quasi-traktat o życiu, w którym do bohatera przychodzą osobliwi przewodnicy objaśniający mu fragmenty rzeczywistości. Wśród nich Tilda Swinton jako blondwłosa ekscentryczna miłośniczka starych filmów czy John Hurt z gitarą snujący rozważania o etymologii słowa „bohema”.
Podróżując coraz dalej na południe, bohater otrzymuje klucze do trzech kolejnych mieszkań, które są jak trzy coraz dłuższe kroki wstecz ‒ znajdują się w coraz starszych budynkach i noszą coraz więcej śladów zużycia. Ekranowa obecność bezimiennego zabójcy to głównie zapis oczekiwania na kolejne spotkania i informacje. A spora część tego czekania rozgrywa się w owych lokalach, które niezbyt przypominają dom, choć bez wątpienia kiedyś dla kogoś tym właśnie były.
W betonowej wieży…
Pierwszy przystanek to Madryt i jeden z ikonicznych budynków z lat 60. w tym mieście ‒ Torres Blancas. Ten retrofuturystyczny kolos zawdzięcza swój wygląd nieoczywistemu połączeniu stylu brutalistycznego z organicznym. Zarówno w bryle, jak i w wystroju budynku powtarzają się obłe formy, począwszy od dominujących na fasadach półokrągłych balkonów, poprzez spiralną klatkę schodową wewnątrz, aż po okrągłe łóżko w pokoju bohatera. Wkrótce orientujemy się, że w świecie The Limits of Control obowiązuje czas kolisty, a nie linearny. Całe sekwencje zdarzeń odtwarzają się raz po raz jako wariacje z powtórzeniami ‒ w kolejnym zmianie ulega jeden niewielki element, a powracają te same pytania, gesty, miejsca.
Sam wystrój mieszkania wydaje się pochodzić z okresu, w którym powstała budowla ‒ królują tu stolik na trójnogu, fotel Balloon, lekka kanapa na cienkich nóżkach i modernistyczny wieszak. Dosyć nietypowa i dla regionu, i dla epoki wydaje się kolorystyka ‒ połączenie złamanych odcieni niebieskiego z brązami i ugrami.
… i w ukryciu na starym mieście
Przyjazd bohatera do Sewilli przynosi znaczącą zmianę sztafażu. Tym razem schronieniem zabójcy jest solidna XIX-wieczna kamienica ze ścianami i podłogami wyłożonymi kaflami w roślinne motywy oraz kutymi balustradami na klatce schodowej. Rozległe mieszczańskie mieszkanie z dwuskrzydłowymi drzwiami, toaletką i metalowymi łóżkami ma urok dawnego pensjonatu, w jakim zatrzymywali się niezamożni artyści w swej wielkiej podróży po Europie.
Ostatni postój przed wykonaniem zadania to opuszczony wiejski dom, w którym wszystkie sprzęty zakryte są prześcieradłami. W nim najmocniej czuć towarzyszącą wszystkim tym mieszkaniom oniryczną aurę. Jest w nich coś umownego, co pozwala powątpiewać w ich realność, a także rodzi poczucie obcości ‒ podobnie jak w przypadku plejady dziwacznych posłańców i urywających się nagle rozmów.
Jaki jest finał tej oniryczno-sensacyjnej historii? – być może spytacie. Nie powiemy, by nie psuć przyjemności tym, którzy jeszcze nie doszli do granic kontroli Jarmuscha.
Oprac. na podst.:
archdaily.com
Inne ciekawe eventy

Plebiscyt Polska Architektura XXL 2024

Targi Rzeczy Wyjątkowych JWSR 2025 Wrocław

Architecture Matters 2025
