Gdzie można się poczuć jednocześnie zakorzenionym i wyzwolonym? Oczywiście w Ziemi Świętej. Tak czują się Ran Morin i jego wiszące drzewo…
Wystarczy posmakować historii pomarańczy
Izraelski artysta swoją instalacją w Jafie, w centrum Tel-Awiwu, zaskakuje odwiedzających już od ponad dwudziestu lat. Wiszące drzewko pomarańczowe niezmiennie przyciąga rzesze turystów, i niejednego skłania do stawiania pytań: „Dlaczego pomarańczowe, dlaczego powieszone i dlaczego w Jafie?”. To historyczna układanka, którą nietrudno złożyć. Nie trzeba być od razu stroną w odwiecznym konflikcie polityczno-religijno-światopoglądowym, który objął Bliski Wschód, wystarczy otrzeć się o historię Izraela i Palestyny. Oraz posmakować historii pomarańczy.
Polityczna pomarańcza
Pomarańcze 4 tys. lat temu wynaleźli Chińczycy, krzyżując ze sobą mandarynki i pomelo. Słodkie, z odpowiednio cienką skórką i łatwiejsze do przechowywania niż mandarynki, owoce te trafiły na Bliski Wschód, gdzie stały się jednym z symboli obrońców chrześcijaństwa. Shamouti, bo tak nazywa się odmiana wyhodowana w Palestynie przez arabskich ogrodników, w połowie XIX wieku z portu w Jafie zaczęły płynąć w świat i przy okazji stały się szansą na biznes dla żydowskich emigrantów, masowo przybywających z Europy Zachodniej. W okolicach Jafy założono wielkie gaje pomarańczowe, które otoczyła cała sieć magazynów i firm handlowych. Po pierwszej wojnie światowej Brytyjczycy, starając się wesprzeć palestyńską gospodarkę tak, żeby zachować równowagę żydowsko-arabską, znieśli cła na słynne pomarańcze Jaffa i otworzyli na nie rynek brytyjski. Produkcja przetworów z pomarańczy i Jaffa cakes (w Polsce nazwanych lata później delicjami) ruszyła. Pomarańcze z Palestyny – po tym, jak były wykorzystywane przez krzewicieli chrześcijaństwa, przeciwników republikanów podczas wojny domowej w Hiszpanii oraz brytyjskich polityków do unormowania stosunków na Bliskim Wschodzie – stały się symbolem bojkotu produktów z Zachodniego Brzegu, okupowanego przez Izrael.
Nie musicie walczyć o to, na której ziemi będę rosło. Mogę rosnąć ponad ziemią i podziałami
Wiszące drzewo w Jafie
Urodzony w Jerozolimie Ran Morin powiesił zatem w 1993 roku na placu w Jaffie nieprzypadkowe wyrwane drzewo. Jego korzenie wciąż zasilają substancje znajdujące się w glebie, którą je otoczono, dlatego drzewko żyje. Powieszone na linkach metr nad ziemią (a raczej kostką brukową placyku, z którego trafimy do galerii sztuki), Orange Suspendu zdaje się nie należeć do miejsca, w którym je umieszczono. Jego korzenie są niezależne od podłoża, a jednak drzewo wciąż wisi tam, gdzie je zaplanował twórca instalacji. Zawieszone między stronami konfliktu, łapiące promienie słońca i wszystko, czego dostarczy mu dbający o detale opiekun, wiszące drzewo w Jafie zdaje się mówić: nie musicie walczyć o to, na której ziemi będę rosło. Mogę rosnąć ponad ziemią i podziałami.
Oprac. na podst.:
israel21c.org
gazeta.pl
israel-tourguide.info