Dla twórców oświetlenia inspirujące może być nie tylko Słońce. Obok najbardziej oczywistego źródło światła pojawiają się inne planety, a nawet ich układy. Stąd tylko krok do zabaw z grawitacją…
Konstelacje i półksiężyc nieoczywisty
Tak jak gwiazdy tworzą konstelacje, tak lampy inspirowane układami planet łączą się w większe grupy. Można je dowolnie komponować – jednym słowem: pobawić się w demiurga, od którego zależy, jak dzisiaj się ułożą. A może w nocy zechcemy mieć inne światło niż za dnia? Wszystko jest możliwe z lampami Lee Brooma, które projektant pokazał na wystawie Observetory. Swoje obserwatorium astronomiczne wyposażył np. w zbudowaną z dwóch dysków Eclipse (z ang. „zaćmienie”). Lampa składa się z lustrzanego i chromowanego dysku, które zachodzą na siebie, tworząc iluzję zaćmienia.
Jego Orion daje wspomnianą możliwość zmian konfiguracji – kompozycja może przybierać kierunek wertykalny lub horyzontalny. Aurora to, według słów samego projektanta, „skalowany żyrandol”, którego pierścienie można układać. Światło przybiera postać subtelnej aury, która otacza przedmiot i nadaje tajemniczości.
Bryła przeciętej na pół lampy Crescent przywodzi na myśl półksiężyc, otoczony mosiężną obręczą. Blisko jej również do Saturna – wygląda tak, jakby pierścień przeciął planetę na pół… Tidal to zaś dwie połowy, które najwyraźniej specjalnie się rozdzieliły, żeby odsłonić światło, które skrywała kula.
Wszystkie lampy „kosmiczne” – Eclipse, Tidal, Aurora i Orion – wykorzystują światło ledowe.
Stopić się ze światłem, czyli żar ze środka Ziemi
Gdy nieco zmienimy perspektywę z tej kosmicznej na ziemską, możemy pokusić się o bliższy kontakt z naszą planetą. Najpierw za pośrednictwem satelity, a raczej przypominającej ją lampy Curve.
Później docieramy do samego wnętrza Ziemi. Lampy Toma Dixona przypominają gorącą magmę, która powstaje w głębi globu. Są nieco surrealistyczne i w dużym zagęszczeniu sprawią, że wnętrze zacznie żyć…to znaczy płynąć własnym życiem. Tylko patrzeć, aż powietrze wokół będzie drgać od gorąca.
Wydmuchać sobie niebo nieidealne
Ponad tym wszystkim, ponad kosmicznymi i ziemskimi prawami, astronomią i reakcjami chemicznymi, słowem: tym, co nazwane, stoi nasza wyobraźnia. A ta może zechcieć pokolorować niebo albo zamknąć powietrze w pokoju w kolorowych bańkach. Bo dlaczegóżby nie? Projektanci BOCCI też nie widzą w tym problemu, dlatego proponują żyrandol, który skomponujemy sami.
Sami sobie robimy niebo pod sufitem.
Do wyboru mamy kuliste zawieszki z dmuchanego szkła, które wypełnia kolor. Wyjątkowa jest w nich niepowtarzalność każdego elementu i niedoskonałość formy – proces dmuchania szkła jest przerywany, obiekt wyciąga się z matrycy i ponownie do niej wkłada. Powstają z tego ni to kule, ni to sześciokąty, których kształty, wielkości, kolory i wreszcie konfigurację wybieramy sami. Sami sobie robimy niebo pod sufitem.