Wigilijny stół to raj dla smakoszy ryb. A gdyby tak pójść na całość i pozwolić rybom zawładnąć nie tylko naszymi kubkami smakowymi, ale i dużą częścią przestrzeni? Niektóre lubią też pomajstrować trochę przy świetle…
Wtedy co prawda można doznać lekkiego rozdwojenia. Ryba na talerzu albo na półmisku w kształcie – a jakże! – ryby zmusza nas do pochylenia głowy. Jeżeli lubimy kultowe naczynia z PRL-u, to półmisek pewnie będzie wyglądał tak:
Znany projektant i technolog szkła Jan Drost projektował go w latach 70. dla Huty Ząbkowice, żeby mógł trafić do każdego domu zamiast drogich kryształów. Dziś naczynia projektu małżeństwa Drostów osiągają na aukcjach zdecydowanie wyższe ceny.
W skupieniu zatem wydłubujemy ości z ryby, która leży na rybie. Żeby chwilę odpocząć, prostujemy plecy z zamiarem spojrzenia w górę, dla odmiany. Patrzymy sobie w tę górę, aż tu nagle porywa nas szalona ławica. Czego? Oczywiście, że ryb!
Taką szaloną, liczną ławicę pokazali nam projektanci ze studia Scabetti. Ubrali w nią swoje lampy wiszące i stojące, o przeróżnych rozmiarach i kształtach – ale wszystkie porywające. Jedna lampa to kilkaset rybek z cienkiej porcelany, i każda z nich ma wyrzeźbione identyczne detale (projekt znanego rzeźbiarza Johna Bromeleya, zmarłego ojca jednego z twórców marki Scabetti). Rzeźba, od której wszystko się zaczęło, gdy pokazali ją w 2007 roku podczas London Design Festival, składała się z ponad 1500 takich rybek… Półprzezroczysty materiał odbija i przepuszcza światło, wokół którego pływają. Każda lampa-rzeźba posiada certyfikat autentyczności i jest podpisana przez artystów.
Oprac. na podstawie:
Scabetti Studio
Patyna
Źródło zdjęć:
Scabetti Studio / scabetti.co.uk