Architekt i designer, który opanował sztukę zamykania przestrzeni w paru krawędziach, a jego elegancki styl i filozoficzne podejście do pracy zyskało rozgłos na całym świecie. Czym podzielił się z nami Francesco Librizzi?
Jako dyrektor artystyczny marki oświetleniowej FontanaArte zrealizował Pan projekt wnętrza jej głównego sklepu w Mediolanie, który był inspirowany pracą mediolańskiego architekta Gio Pontiego. Czy ta postać jest dla Pana dużą inspiracją?
Tak, ponieważ Gio Ponti stanowi kluczową postać dla zrozumienia relacji pomiędzy architekturą i designem oraz tego, co w tym temacie reprezentują Włochy. On jako pierwszy zobaczył potencjał leżący w połączeniu sztuki z przemysłem i dlatego też w latach 30. ubiegłego wieku zaproponował potentatowi szklanemu Luigi Fontanie dodanie do jego nazwiska słowa Arte. Jako pierwszy dyrektor artystyczny marki FontanaArte zapoczątkował całkowicie nową erę przemysłowej produkcji, która została jednak wzbogacona o wizję artystyczną. Obserwował sposób, w jaki żyło się w jego czasach, odczytywał go i interpretował.
Nowy sklep, który zaprojektowałem w zeszłym roku, nazywa się FontanaArte Stage. Jest dosłownie teatrem, który reprezentuje życie obiektów w „domowej przestrzeni”. Chcieliśmy stworzyć wrażenie „obecności sztuki”, tak jak genialnie zrobił to Gio Ponti w Villi Planchart w Karakas.
Nazwał Pan ten projekt The Stage, czyli Scena. Seria stolików dla firmy Driade również stanowi pewnego rodzaju scenę dla różnych przedmiotów. Czy ten temat jest bliski pańskiej filozofii?
Zacząłem swoją karierę jako architekt, a dopiero później zająłem się designem. Kiedy Driade poprosiła mnie o zaprojektowanie stolików, uznałem, że naturalną rzeczą będzie zaproponowanie firmie mojego doświadczenia w zarządzaniu przestrzenią. Niektóre obiekty są przestrzenią dla innych, tak jak stół dla szklanek czy owoców, a pudełko dla swojej zawartości. Powierzchnia stołu jest przede wszystkim sceną sama w sobie. Jej przeznaczeniem jest przedstawiać kulturę materialną naszych czasów: na stole kładziemy nasze ulubione owoce i najcenniejsze przedmioty. Jeśli się nad tym zastanowić, to każdy stół jest kadrem martwej natury. Stąd właśnie wzięła się nazwa Still Life.
Klatka schodowa, którą Pan zaprojektował w willi na Sycylii, była wielokrotnie prezentowana w wielu branżowych magazynach. Czy dobrze oddaje ona pański styl?
Uniwersalne i utopijne aspiracje ruchu De Stijl, reprezentowanego głównie przez malarzy Pieta Mondriana i Theo Van Doesburga oraz architekta Gerrita Rietvelda, zostały sformułowane w tym aforyzmie: „Przedmiotem natury jest człowiek, przedmiotem człowieka jest styl”.
Nie zaprojektowałem jednak tej klatki z myślą o stylu. Był to raczej rezultat sposobu, w jaki myślę o przestrzeni, próba złapania jej za pomocą krawędzi. Był to owoc mojej chęci wpływania na przestrzeń raczej poprzez konfiguracje różnych elementów aniżeli poprzez masę.
Pana pierwszym chciałoby się powiedzieć “designerskim” projektem była seria lamp Setareh. A czy jest coś, co chciałby Pan jeszcze zrealizować? Pytam o projekt marzeń.
Prawdę mówiąc, teraz celem mogłoby być przeprojektowanie dosłownie wszystkiego, krok po kroku. Jeśli ktokolwiek nie wierzyłby, że rzeczywistość może przybrać inny kształt, to design w ogóle by nie istniał. Będę starał się temu zapobiec.
Podczas swoich wykładów często mówi Pan o dzikiej, instynktownej części człowieka w kontekście zarządzania przestrzenią. Jak przenosi Pan tę myśl do swoich projektów?
Każdy z nas choć raz widział zwierzę uwięzione w klatce. Nieważne, jak dobrze jest ono traktowane, to poprzez jego nerwowe ruchy możemy zobaczyć, że czuje się uwięzione: wie, że jego naturalna przestrzeń byłaby sto razy większa niż przestrzeń klatki. Tak więc często odwołuję się do naszej dzikiej natury, która bardziej czuje, niż wie, i poszukuję postawy, która przybliży nas do naszego naturalnego sposobu życia, zamieszkania. Instynktownie wiemy, czy coś jest ciepłe czy zimne, dalekie czy bliskie, wygodne czy nie.
Co przygotowuje Pan na tegoroczne Salone del Mobile, czyli najważniejsze wydarzenie w branży?
Mogę zdradzić, że oczywiście przygotowujemy wraz z FontanaArte show, który odbędzie się podczas Milan Design Week.
W zeszłym miesiącu znalazł się Pan na liście architektów-ikon w zestawieniu magazynu Interni. Czy nagrody są dla Pana ważne? Co Pana motywuje?
Nagrody i publikacje pokazują designerowi, że nie jest sam. Oznacza to, że istnieje grupa ludzi, którzy obserwują naszą pracę i dzielą się tą wiedzą ze światem. Kiedy mnie się to przydarza, czuję, że nie idę w złym kierunku i cały wysiłek nie poszedł na marne. Jeśli tworzysz wiadomość, ważne jest, aby dotarła ona do publiczności.
Fot.: mat. prasowe F. Librizzi, Alberto Moncada