Projektowanie wymaga nieustannej stymulacji zmysłów i uważnej obserwacji otoczenia. Źródłem inspiracji dla Agi Kobus i Grzegorza Goworka z pracowni Studio.O. są między innymi podróże. W rozmowie wracają pamięcią do ostatniej wizyty w Japonii, która pod względem architektury, jest najbliższa ich estetycznej wrażliwości.
Co Was najbardziej urzekło, zaskoczyło?
Aga Kobus: Japończycy są wyjątkowo związani z naturą. Więź ta ma zupełnie inny wymiar niż w Europie. Według japońskiej filozofii na szacunek zasługuje każda forma życia, co jest szczególnie widoczne w podejściu Japończyków do pielęgnacji roślin. Spacerując ulicami miast niejednokrotnie widzieliśmy na progach domów donice z roślinami, które na Zachodzie z pewnością zostałyby usunięte. Tam, są otaczane wyjątkową, wręcz rozczulającą troską.
Grzegorz Goworek: Urzekła nas także wyjątkowa dbałość o przedmioty, związana z ideą Mottainai, która jest odpowiednikiem zachodniego less waste, ale w znacznie bardziej zaawansowanej formie. Japończycy jako kraj wyspiarski przez wiele lat mieli ograniczony dostęp do dóbr importowanych z innych części świata, dlatego konsumpcjonizm nie jest tam tak zakorzeniony jak kulturze Zachodu. W niektórych zakątkach Japonii udaje się całkowicie redukować generowanie śmieci, a wszystkie odpady trafiają do recyklingu. To niesamowite, jak bardzo Japończycy są zmotywowani, aby osiągnąć ten poziom ekologicznego rozwoju.
Japończycy poszukują produktów lokalnych, tworzą z tego, co ich otacza. Wybierają też szlachetne, naturalne materiały.
Nowe miejsca zwykle zapamiętujemy przez pryzmat zmysłów. Jakie wrażenia najbardziej utkwiły Wam w pamięci?
Aga Kobus: Przede wszystkim – zapachy i smaki. Z Japonią najbardziej kojarzy mi się aromat kwiatów, ale nie pełen słodyczy, który znamy z Europy, a o bardziej „wytrawnej” nucie. W pamięci utkwił mi także ciężki, intensywny zapach kadzidła, który uwielbiam.
Grzegorz Goworek: Próbując lokalnej kuchni, otworzyliśmy się też na zupełnie nowe doznania smakowe. Japońskie dania są bardzo proste, ale świeżość produktów daje zaskakujące walory smakowe i sprawia, że dodatkowe przyprawy są zbędne.
Co Was zainspirowało pod względem architektury?
Aga Kobus: Ogromne wrażenie zrobiły na nas świątynie shintoistyczne, w których wnętrze i zewnętrze subtelnie się przenikały, wzajemnie się uzupełniając. Mają one wiele zakątków, niewielkich ogrodów, które wprowadzają naturę również do wnętrz. W przeciwieństwie do chińskich świątyń, te shintoistyczne są w całości wykonane z drewna. Mimo że ma ono kilkaset lat, jest tak perfekcyjnie zakonserwowane, że nie traci swojej świetności. Poza tym architektura tych budynków jest wyrazem poszukiwania harmonii między człowiekiem a bóstwami, jest uzupełnieniem odprawianych tu ceremonii.
Czy można przenieść jakąś cząstkę Japonii na nasz grunt?
Grzegorz Goworek: Tak, ale nie jestem zwolennikiem dosłownego cytowania tamtejszej estetyki. Bardziej skłaniam się w stronę podejścia do kształtowania przestrzeni, doboru materiałów oraz ich pozyskiwania. Przede wszystkim, Japończycy poszukują produktów lokalnych, tworzą z tego, co ich otacza. Wybierają też szlachetne, naturalne materiały – przede wszystkim drewno i kamień. Podoba mi się także japońskie zamiłowanie do stonowanej kolorystyki.
Jacy są Japończycy?
Aga Kobus: Mam wrażenie, że Japonia to piękny kraj nieszczęśliwych ludzi. Wydają się do granic zdyscyplinowani, wręcz przygaszeni i stłamszeni systemem. Wielu Japończyków, zmaga się z problemami emocjonalnymi. Na pozór uporządkowani, nie potrafią opanować wewnętrznego chaosu – wielu z nich popada w depresję, alkoholizm czy uzależnienie od pracy.
Grzegorz Goworek: To także kraj niesamowitych kontrastów. Z jednej strony Japończycy cenią prostotę, naturę i celebrację każdej czynności, z drugiej, uciekają w wirtualne przedziwne światy, czego przejawem może być manga czy anime, fascynacja robotami i inne historie, które szokują przyjeżdżających tu Europejczyków. Nie da się w prosty i jednoznaczny sposób zdefiniować tego miejsca i tamtejszej kultury.
Fot. i oprac. na podst.:
mat. prasowe Studio.O.