Projektowanie przestrzeni w turkusowych organizacjach to duże wyzwanie, ponieważ nic z góry nie jest założone. Może tylko to, że pracownicy mają na nią duży wpływ i aktywnie uczestniczą w jej aranżowaniu. Nie oznacza to, że nie korzystają z najnowszych trendów.
Przeciwnie. Wiele z aktualnych trendów jest obecnych w turkusowych przestrzeniach, bo te najlepiej realizują potrzeby pracowników. – Kolory, brak monotonii, mobilność. Można powiedzieć, że przestrzeń turkusowa to po prostu zwinna przestrzeń – mówi Michał Nowacki z CONSIDO, firmy zajmującej się projektowaniem i wyposażaniem przestrzeni komercyjnych. – Przyjazna dla pracowników – to po pierwsze. Inspirująca, nie nudna – to po drugie, a po trzecie pozwalająca na dowolne i łatwe „przearanżowanie” w zależności od potrzeb. Turkus lubi na przykład biurka na kółkach, które pozwalają na szybkie przegrupowanie. Lubi też kolorowe pufy, klocki – łatwe do przeniesienia na plecach. Bardziej domowe, kameralne klimaty też lubi. Nie lubi zaś schematycznego, chłodnego podejścia do przestrzeni, w której człowiek czuje się jak trybik maszyny, numerek raczej niż osoba ze swoją wyjątkowością. Dlaczego?
Wygląda na to, że design jest już gotowy na tę rewolucję
Turkusowa organizacja
Turkusowe zarządzanie, a właściwie samozarządzanie, wprowadza rewolucję w sposobie myślenia o pracy, relacjach, celu. Znika hierarchia, a organizacja działa w oparciu o zaufanie i dzielenie się odpowiedzialnością. To nie tyle demokracja, w której rację ma większość, co środowisko, w którym decyzje podejmują ci, którzy są najbliżsi danego procesu w firmie i którzy najlepiej znają się na tym, co robią. Turkusowa firma stwarza warunki do współpracy, a nie współzawodnictwa. Buduje w oparciu nie o kontrolę, a o zaufanie, i pozwala rozwijać motywację wewnętrzną, będącą najlepszym motorem do działania. W Polsce działa obecnie kilkaset turkusowych organizacji, a ich liczba rośnie. Wygląda na to, że design jest już gotowy na tę rewolucję. – Mam wrażenie, że trendy w projektowaniu wyprzedzają zmiany w świadomości, które pozwalają narodzić się turkusowemu zarządzaniu – mówi Marek Woźniakowski, jeden z założycieli CONSIDO, firmy o turkusowym zabarwieniu. – Zarówno biophilic design, projektowanie z nastawieniem na człowieka, czy bardziej „domowe” aranżowanie przestrzeni pracy są tego wyrazem. A przecież mamy z nimi do czynienia już od kilku lat. W CONSIDO coraz częściej spotykamy się z firmami, które rozumieją te trendy. Może jest to u nich pierwszy krok do turkusu? Pukamy do drzwi tych, którzy już tą drogą idą.
300 zadowolonych pracowników
Jedna z pierwszych i większych organizacji, które opierają swoją działalność na filozofii turkusowej, to gliwicka firma Marco. O jej historii opowiada Marta Legut: – Marco od początku, czyli już od 19 lat, tworzone jest w oparciu o bliskie nam wartości: wzajemny szacunek, doskonalenie swoich umiejętności i branie odpowiedzialności za swoją pracę. Turkusowy styl zarządzania jest naszym celem, czymś, do czego dążymy. Droga to wcale niełatwa, ale wierzymy, że nam się uda.
Turkusowa przestrzeń często odzwierciedla brak hierarchiczności
Jak przekłada się to na przestrzeń pracy? – Najważniejsze są dla nas komfort, bezpieczeństwo i dobre samopoczucie. Ważne jest również to, że w projektowaniu naszej obecnej siedziby, znajdującej się na terenie Katowickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej w Gliwicach, wzięli udział pracownicy, bo to miało być miejsce dla nich, dla nas. W przestrzeni Marco jest przede wszystkim dużo naturalnego światła. Połączenie białych, prostych mebli z zielenią wykładziny daje poczucie jasnego, energicznego wnętrza, a drewniane dodatki są ukłonem w stronę ekologii, która jest dla firmy bardzo ważna. Turkusowa przestrzeń często odzwierciedla również brak hierarchiczności. Podobnie jest w Marco. – Gabinety zarządu wyposażono tak samo jak stanowiska innych pracowników. Dostępne są dla wszystkich i prawdę mówiąc, częściej pełnią funkcję sali konferencyjnej niż pokoju prezesa.
Jasne i mroczne strony turkusu
Studio projektowo-ilustratorskie Dinksy również jest turkusowe od początku. – Kierowała nami chęć porozumienia, tworzenia organizacji bez struktur, w której każdy ma swoje miejsce. Fajne i ciekawe – mówi Ula Szwed z Dinksy. – W ten sposób postanowiliśmy uciec od poprzednich doświadczeń zawodowych, niespecjalnie motywujących. Co było najtrudniejsze? – Zbudowanie zaufania. Zauważmy, że nikt w Polsce go nie uczy. Mamy to społecznie nieprzepracowane, a tu zawierzamy innym w takiej sferze jak pieniądze, które – nie ukrywajmy – są ważną częścią życia zawodowego.
Ta turkusowa organizacja bardzo ciekawie realizuje się w swojej przestrzeni pracy. – Nasze biuro liczy 170 m2 i jest podzielone na pięć niezależnych pomieszczeń, w których pracują zespoły zajmujące się danym procesem. Potrzeby każdego z nich mają różny charakter i każde z tych pomieszczeń to odzwierciedla. Są urządzone według ich potrzeb i upodobań. Różnią się kolorystycznie, aranżacyjnie i pod kątem mebli. Jedne są ciemne, niemal mroczne, a drugie jasne, pastelowe. Jest też część wspólna, o powstaniu której Ula mówi, że proces jej aranżowania najszybciej przebiegał w okresie urlopowym. – Turkus do jakiegoś stopnia nas rozpieszcza, bo każdy ma prawo głosu, prawo do decydowania. Ostatecznie jednak jest tak, że każdemu z nas ta przestrzeń wspólna się podoba. Łączy ona nasze różne punkty widzenia. Jest ściana ciemnozielona dla tych, którzy lubią mrok, a druga jasna dla tych, którzy wolą światło. Całość ma charakter salonowy. Jest wygodnie i domowo.
Duch współodpowiedzialności
DeSmart Software House była początkowo firmą z lekko zarysowaną hierarchią. Dwa lata temu Piotr Duszyński, jeden z jej założycieli, uznał, że praca zajmuje mu za dużo czasu. Przeczytał książkę „Szef, który ma czas” Andrzeja Jeznacha i uznał, że on też chce go mieć. Co zrobił? Podzielił się odpowiedzialnością. – Oczywiście nie chodziło tylko o to, żeby mieć czas, ale aby stworzyć firmę, w której wszyscy czują się równi, mają podobne prawa. Bez podziału na my, wy i oni. Większość z nas dobrze się z tym ma, a część potrzebuje więcej czasu, co zrozumiałe, bo w gruncie rzeczy turkus jest innym poziomem świadomości.
Podobnie jak w przypadku wielu innych firm, tutaj także ludzie mają duży wpływ na swoją przestrzeń pracy. – Działamy zwinnie, więc i przestrzeń mamy zwinną. Taką, którą łatwo „przekonfigurować” do innych zadań. Mamy np. szafę na kółkach i pufy, które łatwo przenieść. Wiele mebli robimy sami. Mamy też raz na kwartał Development Day, kiedy spotykamy się w pracy, ale nie pracujemy w DeSmart. Część z nas wykonuje wówczas jakąś pracę fizyczną w biurze, np. ostatnio mieliśmy wewnętrzną potrzebę przemalowania pewnych rzeczy na kolor turkusowy i zrobiliśmy to. Albo kolega postanowił sam zrobić lampę, taką z bali. I zrobił.
Charakterystyczne dla turkusowych organizacji jest również to, że lubią się dzielić doświadczeniami. Część z nich – jak DeSmart – otwiera nawet swoje podwoje na spotkania turkusowe. To również z tego powodu te przestrzenie są często zaaranżowane mobilnie. Inni z kolei wymyślają projekty, które wspierają dobrą komunikację w biurze, jak Otwarte Karty studia Dinksy. Turkus inspiruje, ciągnie w nowe obszary. Jest też nieustannym rozwojem osobistym.
Fot. i oprac. na podst.:
mat. prasowe Steelcase, Dinksy, Marco, DeSmart, Consido