O stylu bauhaus sprzed około stu lat na naszym blogu pisaliśmy już w 2019 roku. Dzisiaj przychodzimy z prezentacją współczesnego wnętrza inspirowanego właśnie nim. Prosto spod rąk warszawskiej firmy projektowej – realizacja domu dla polsko-niemieckiej rodziny mieszkającej w Belgii.
Przenieśmy się na chwilę w lata 50-te do Waterloo pod Brukselą, kiedy to dopiero stawiano willę – gwiazdę naszego dzisiejszego tekstu. Była mocno inspirowana domami preriowymi Franka Lloyda Wrighta. Architekt tego konkretnego budynku jest nam jednak nieznany.
Odratowany przed zburzeniem
Blisko 70 lat później opuszczony, stary dom pierwotnie miał zostać zburzony i zastąpiony nowym, bardziej współczesnym. Jednak rodzina, która znalazła się w jego posiadaniu postanowiła zmienić początkowe plany. W starych ścianach dostrzegli duszę, i choć mogło wydawać to się mało racjonalne – woleli poświęcić sporo czasu na jego renowację, niż budować od zera. Marzeniem pary się wnętrze w stylu bauhaus. Żeby jednak je zrealizować, najpierw trzeba było cały dom porządnie wyremontować, a jeszcze wcześniej znaleźć kogoś, kto ich wizję przeobrazi w rzeczywistość i pokieruje całym przedsięwzięciem.
Pierwsze spotkanie projektowe odbyło się na miejscu, w Waterloo i trwało 3 dni. W tym czasie powstały i zostały zatwierdzone projekty funkcjonalne, oraz część technicznych na ponad 300 m2 domu. Projektanci omówili też szczegółowo pomysły na aranżację wszystkich wnętrz. Dalsze prace odbywały się już zdalnie, zwłaszcza, że po drodze pojawiła się pandemia. Dzięki spotkaniom on-line, dobrej komunikacji między obiema stronami oraz zespołowi projektowemu złożonemu z Asi, Ady oraz Kamila udało się odnowić, przebudować, a następnie urządzić na nowo willę. Bauhaus charakteryzuje się między innymi prostotą oraz surowością. Z początku dążono do osiągnięcia właśnie takiego efektu, jednak po czasie klienci zaczęli dostrzegać „chłód” bijący z ich przyszłego domu. Jest to częsta sytuacja przy urządzaniu wnętrz – to, co wygląda pięknie na zdjęciach z Pinteresta, w rzeczywistości może okazać się za mało przytulne. Architekci zaczęli nanosić w projekcie poprawki, i z czasem wprowadzono do niego drewniane podłogi oraz tkaniny.
Dom pełen sztuki
Właściciele są wielbicielami kolekcjonerstwa wszelkiej maści. W ich domu znajdziecie, między innymi, wartościowe monety oraz dzieła sztuki. Ponieważ mają szczególną słabość do prac Zofii Stryjeńskiej, jej obrazy stały się główną dekoracją ścienną. Asia wspomina, że one również były inspiracją do geometrycznych rozwiązań i detali przy projektowaniu.
W większości białe płaszczyzny zostały uzupełnione czarnymi, subtelnymi liniami okien, przeszkleń i detali zabudów stolarskich, drewnem oraz kilkoma akcentami kolorystycznymi – głównie w postaci roślin oraz wyżej wymienionych obrazów i tkanin. Dom zachwyca minimalizmem, ale jednocześnie zaprasza do środka.
Pokój gier i grafiki na ścianie
Co ciekawe – w pokoju gier projektową kropkę nad i postawił właściciel domu. Kolekcję czterdziestu grafik z Ferrari zakupił około 40 lat temu, niedługo po skończeniu studiów i do teraz czekały na „swoją ścianę”. Mówi, że był to impuls – jego kolekcjonerska dusza ukazała się już za czasów młodości. Wcześniej nie znalazł dla niej użytku, jednak w nowym domu musiała zostać uwzględniona. Ze względu na zamiłowanie pary do sztuki oraz pięknych rzeczy, niektóre dekoracje od dawna były w ich posiadaniu. Na przykład dywan utargowany wieki temu na bazarze za granicą. Takie elementy wyposażenia wnętrza świetnie uzupełniają projekt. Opowiadają własną historię, a dla rodziny zamiast bezosobowego mebla stanowią część ich życia oraz przypominają przyjemne chwile z przeszłości.
Mieszkająca tam obecnie szóstka istnień – wliczając psa – wydaje się zadowolona z nowego domu. A Wy co o nim sądzicie?
Fot. i oprac. na podst.:
mat. prasowe Pogotowie Wnętrzarskie