Przestrzeń, która zaostrza apetyt cz. I: Lokale gastronomiczne jako spektakl zmysłów
Pierwsza część cyklu to poszukiwanie odpowiedzi na pytania: dlaczego do jednych restauracji wracamy, a inne omijamy szerokim łukiem? Dlaczego mamy swoje ulubione piekarnie, kawiarnie i bary i czy to wyłącznie zasługa kunsztu kucharzy, piekarzy, cukierników? Co ma wpływ na smak potrawy? Jakie znaczenie ma nasze samopoczucie i "pokarm" dostarczony pozostałym zmysłom?
Przedstawiamy Wam cykl artykułów poświęconych zmysłowemu projektowaniu lokali gastronomicznych pomimo i wbrew temu, z jak poważnymi problemami branża się boryka. Dlaczego? Bo rzeczywiście zmienia się sposób myślenia o projektowaniu przestrzeni wspólnych, szczególnie biur, ale jedno jest pewne – do restauracji wrócimy. I z pewnością goście będą oczekiwali tego samego, co zawsze: mile spędzonego czasu przy dobrym posiłku lub kawie.
Za całą branżę trzymamy mocno kciuki i jej dedykujemy ten cykl, który pomyślany jest jako źródło inspiracji. Powstaje on we współpracy z CONSIDO, firmą zajmującą się projektowaniem lokali gastronomicznych, sklepów, biur i innych przestrzeni publicznych.
Przed pierwszym kęsem wege burgera, czyli czym są zmysły
Zmysły pozwalają nam na ocenę sytuacji i miejsca, w jakim się znajdujemy. To z kolei wpływa na nasze reakcje. W większości przypadków odpowiada za to współpraca pomiędzy zmysłami, a nie sygnały jednego, z osobna.
Pierwszy przykład: nawet najlepszy wege burger nie zasmakuje, jeśli jego konsumpcji towarzyszy dochodzący z kuchni zapach zjełczałego oleju, plastikowy obrus w kratę przykleja się do łokci, a ze ściany zerka na nas wypchana głowa łosia. Jeszcze zanim weźmiemy pierwszy kęs, dobrze się zastanowimy czy naprawdę jesteśmy głodni.
Drugi przykład: stół w jadalni służy wspólnemu spożywaniu posiłków, a łazienka – intymnym czynnościom. Tę jedną z najsilniejszych konwencji odwraca w filmie „Widmo wolności” Louis Buñuel. Goście w jednym z epizodów spotykają się towarzysko przy stole i siadają na sedesach, by wspólnie się… wypróżniać, a do łazienki wymykają, by coś zjeść. Ile z naszych zmysłów przy tej scenie reaguje przekazując do mózgu informację – ejże! Wszystkie?
5 składników każdego dania
Model, według którego mamy 5 zmysłów wypracowuje jeszcze Arystoteles. I już on definiuje ich znaczenie twierdząc, że „Nie ma nic w umyśle, czego by przedtem nie było w zmysłach”. Dzisiaj mówi się o istnieniu nawet 9 zmysłów, dodając do arystotelesowskiej listy m.in. nocycepcję, propriocepcję czy percepcję czasu. Bez względu jednak na to, ile ich rzeczywiście jest – wiemy już, że świata doświadczamy, smakujemy i oceniamy go multisensorycznie. I dlatego smak nie jest niczym innym, jak połączeniem sygnałów pochodzących od wszystkich zmysłów naraz. Mózg je interpretuje i informuje nas czy jedzenie jest dobre. Czy wege burger ładnie pachnie, obrus jest czysty i miły w dotyku, a wzrok zatrzymuje się na czymś przyjemnym i pobudzającym apetyt, np. tonącym w pomarańczach i zieleni obrazie na ścianie. Już w momencie brania pierwszego kęsa jesteśmy na niego odpowiednio przygotowani. Nic nie zaburza oceny smaku.
Dowiedz się więcej o przestrzeniach skierowanych na zysk
Reasumując zmysły pracują zespołowo i są od siebie zależne. Odebrane przez nie bodźce przekazywane są do mózgu poprzez sieci neuronowe, które spinają poszczególne obszary czuciowe. Tam są one zarówno interpretowane, jak i łączone. Co ważne – trawione przez ten najważniejszy organ układu nerwowego informacje bazują w dużej mierze na naszych wcześniejszych doświadczeniach. Przyzwyczajeniach, normach kulturowych środowiska, którymi nasiąkamy w procesie wychowania. To dlatego opisana wcześniej scena z filmu Buñuela sprawia, że wszystkie nasze zmysły jeżą się, a my odczuwamy dyskomfort. I to mimo że scena ta trafia do nas tylko w warstwie wizualnej, nie jesteśmy jej uczestnikami. Bazując na tym, co przechowuje pamięć wiemy, jak zareagowałby nasz nos, ucho, zmysł dotyku i smak na tę odwróconą sytuację.
W kontekście projektowania lokali gastronomicznych możemy stwierdzić, że zmysły współpracują i wzajemnie się informują tworząc sumę wrażeń, która wpływa na ocenę smaku potrawy, aromatu kawy i miejsca, w którym spędzamy czas. A więc by wege burger nam smakował chcemy poczuć, że jesteśmy w miejscu, w którym szanuje się nasze wybory, dba o komfort i nie próbuje zaskoczyć czymś, co spowoduje zamieszanie w naszej percepcji zmysłowej.
Smak wart zapamiętania
Powoli dochodzimy do sedna. Odpowiedzi na pytanie, które zadają sobie wszyscy właściciele lokali gastronomicznych: jak sprawić, by do mnie wrócili i wracali? Część odpowiedzi znajduje się już wyżej. Należy do projektowania zaprząc wszystkie zmysły. Zapewnić pozytywne bodźce każdemu z osobna, a wówczas wrażenia te zostaną zapisane na dłużej, w pamięci długotrwałej. To tam, w korze mózgowej, znajduje się odpowiedź na pytanie – gdzie spędziłem dobrze czas i gdzie podali mi pyszne jedzenie? A zatem i obietnica powtórzenia tych pozytywnych doświadczeń.
Projektując restaurację, bar czy kawiarnię trzeba też wyobrazić sobie, dla kogo je otwieramy i czego oczekuje od nas klient. Bo przecież nie zawsze tych samych wrażeń. Od lokalu gastronomicznego możemy spodziewać się dobrze spędzonego czasu. W miejscu, które daje nam na tyle duży komfort, że nie patrzymy na zegarek. Delektujemy się przystawkami, daniem głównym, a potem winem i deserem. To nasz pomysł na wieczór. Możemy też chcieć wejść na szybki lunch, bo mamy niewiele czasu, a doskwiera nam głód. Możemy być paczką znajomych chcących się zabawić lub rodziną z dziećmi, które mają apetyt na lody. Możemy być wegetarianami, miłośnikami średnio przysmażonego steku czy kawy, ale tylko arabica, itd., itd. I każdemu z tych konsumentów trzeba zapewnić inne doświadczenia multisensoryczne, żeby poczuł satysfakcję. I chciał wrócić. Z tą wiedzą projektant wie, jakie dobrać środki, jakimi bodźcami pobudzić zmysły klienta, by otrzymał to, czego oczekiwał.
Na jeszcze inną kwestię zwraca uwagę Michał Nowacki, szef działu projektowego CONSIDO, który ma już na swoim koncie wiele projektów restauracji, barów i piekarni. – Zaaranżowanie idealnego miejsca do konsumpcji nie udaje się, kiedy właściciel pozostaje niezaangażowany. Duchowo jest obok, a lokal traktuje czysto biznesowo. Zupełnie też inaczej pracuje się przy projekcie, który wynika z pasji właściciela. To wówczas, często nawet bez zaangażowania nie wiadomo jakich pieniędzy, udaje się stworzyć miejsce z wizją, piękne wizualnie, przyciągające konsumentów i zachęcające ich do powrotu.
W kolejnych częściach cyklu opiszemy, jak każdym ze zmysłów aranżujemy apetyczne wnętrze gastronomiczne, przynoszące klientowi przyjemność, a restauratorowi zyski. Zaczniemy od uczty dla oka!
Czytaj II część cyklu: Oko na smak
Partnerem cyklu jest firma CONSIDO.
[advertisement campaign=”109″ zone=”0″ mobile=”false”][/advertisement]
[advertisement campaign=”109″ zone=”0″ mobile=”true”][/advertisement]
Fot. i oprac. na podst.:
mat. prasowe Consido